Willa Królów Gipsu we Lwowie
We Lwowie znajduje się wiele pałaców. Najsłynniejszym z nich jest Pałac Potockich. Ale nie jest jedyny. Porozmawiamy teraz o jednym z najbardziej luksusowych pałaców, niezasłużenie zapomnianym i mało odwiedzanym przez turystów. A wszystko dlatego, że targ znajduje się kilkanaście kilometrów od placu. Nie jest to jednak gdzieś poza miastem. A także w luksusowej dzielnicy ulic Konowalec i Czuprynky, z licznymi arcydziełami architektury. Poza tym dojazd tutaj nie stanowi problemu, bo od wieków kursuje do niego tramwaj z centrum. To kolejna atrakcja Lwowa.
Podczas gdy inne pałace były budowane przez arystokrację, aby afiszować się lub potwierdzać swój status, Józefa Franz buduje pałac reklamowy. Właścicielka fabryki gipsu, która produkowała gipsową biżuterię budowlaną, chciała mieć pałac jako znak możliwości swojej fabryki. Dlatego pałac jest bogato zdobiony, nawet przesadnie, maszkaronami, płaskorzeźbami, kolumnami, rzeźbami. To dziwne, że w pałacu jest tylko jeden lew!? Ostatecznie pałac otrzymał swoją logiczną nazwę – pałac królów gipsowych. Prawdopodobnie nie chodziło o samą wdowę, ale o jej zmarłego męża i jego synów.
Sama fabryka znajdowała się w pobliżu. Zachował się z niego punkt kontrolny. A kamieniołomy służą teraz jako jeziora
A ponieważ był to mini-pałac, który przypominał wille. Otrzymał wieżę typową dla willi tamtych czasów. Jego iglica jest również bogato zdobiona aż czterema rogami obfitości.
W momencie budowy pałacu (1892 r.) fabryka miała już 36-letnią historię. Jej fundatorem był mąż naszej wdowy, Józef. To małżeństwo Józefa i Józefy.
Aby uczynić pałac jeszcze bardziej prestiżowym, w 1907 roku Józefa zwróciła się do magistratu z prośbą o doprowadzenie do pałacu linii tramwajowej. Potem stacja końcowa znajduje się tuż obok jej pałacu. A ulicę prowadzącą do pałacu zaplanowano od razu jako miejsce zamieszkania wyłącznie dla arystokracji i zamożnej inteligencji.
Architekt pałacu, Jan Peros, był tak dumny ze swojego projektu, że zaprezentował go na wystawie budowlanej zorganizowanej w pobliżu Politechniki. Z jakiegoś powodu było to już w 1904 roku. Pałac zostanie odbudowany. Autorem luksusowej dekoracji jest Edmund Pliszewski. Wkrótce zostanie głównym dekoratorem teatru miejskiego, który powstaje jako nowe oblicze Lwowa. Obecnie mieści się w nim opera.
Najbardziej tajemniczym właścicielem pałacu był Karl Richtman-Rudnevskiy. Kupuje pałac po I wojnie światowej. Oprócz pałacu kupuje również okoliczne tereny. Najwyraźniej planował tu coś jeszcze większego.
Prowadził tylko kalajdoskopowe życie. Był sportowcem i jednym z pierwszych właścicieli samochodów w mieście. Jako inżynier buduje tory.
Był mecenasem teatru. W szczególności sfinansował wyjazd zespołu do Paryża w 1912 roku. W parku planował wybudować teatr z rozsuwanym dachem. Prowadził własną firmę budowlaną wraz z architektem Welshem. Obliczy błąd w projekcie fundamentu najwyższego lwowskiego kościoła św. Elżbiety, gdyby nie to, nie udałoby się doprowadzić go do projektowanej wysokości.
W czasie I wojny światowej dowodził wojskami zmotoryzowanymi obwodu lwowskiego. Później był oficerem w wojsku polskim. Ma na swoim koncie wiele nagród.
I osiągnął też wysokość nie w przenośni, ale dosłownie. Wystartował pierwszym kontrolowanym balonem. I on i jego towarzysz Libanski zrobili pierwsze zdjęcia Lwowa z góry. Był rok 1910. W odległości 2 km. Zostali przewiezieni na granicę rosyjską i jeśli nie zostali zastrzeleni przez pograniczników, zrzuciliby kulę.
W latach 30-tych XX wieku właścicielami byli hrabia Mieczysław Chodkiewicz i jego żona Felicja.
Po II wojnie światowej pałac został przekazany medycynie. Początkowo mieściła się tu przychodnia dla chorych na gruźlicę. Cóż, Sowieci uwielbiali leczyć gruźlicę w takich pięknościach. Przypomnijmy sobie podobny los w Pałacu w Podhorcach czy Pałacu Szarowskiego pod Charkowem. Poti nadal ma tu przychodnię sportową.
W parku rośnie sosna Weymouth. Ma bujne igły, które rosną w pęczku po 5. Przywieziony przez George’a Weymoutha z Nowej Anglii (północno-wschodnie Stany Zjednoczone). Dobrze zakorzenił się w niektórych częściach Europy. Budowano z niego statki w Anglii. W naszym kraju drzewo jest egzotyczne. Chociaż był to efekt uboczny jego podróży. W rzeczywistości planował przepłynąć przez Zatokę Hudsona na Ocean Spokojny i dostarczyć list od królowej Elżbiety do cesarza Chin. Ale sosna jest lepsza niż niespełnione marzenie.